Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Męczennicy Cz.1 Na wysokościach.djvu/410

Ta strona została uwierzytelniona.

Sam jeden, bo nawet przyjaciel Rymund odjechał był do dóbr litewskich na długo, pozbawiony Michała, któryby mu praktyczną radą mógł przyjść w pomoc, Celestyn poddał się swemu losowi z rezygnacyą spokojną.
Mieszkania pozbył się natychmiast, i w parę dni wyprowadził się do dworku na Pradze... ale tu życie samotne ze stróżem i starą żoną jego, która nawet jakiego takiego jadła uwarzyć nie umiała, było nadzwyczaj trudne. Celestyn sam sobie służyć musiał i tak się urządzać, aby nie potrzebował nikogo... Miało to swą dobrą stronę, dawało przymusowe zajęcie, które upaść na siłach i męztwie nie dozwalało...
Ogródek zadzierżawiony bardzo maluczko przynosił; z pieniędzy, które pozostały od służby, ledwie przenosiny i najpilniejsze wydatki opędzić się dawały. Przychodził procent od długu na dom zaciągniętego, niemożliwy do wypłacenia... Dworek więc sprzedany być musiał.
Celestyn chcąc uniknąć przymusowej sprzedaży, począł szukać kupca z wolnej ręki; ale pomimo usłużnych pośredników, nikt się nie zgłaszał. Ci, co kupić byli radzi, woleli nabywać taniej, zmówiwszy się przy licytacyi. Położenie było rozpaczliwe...
Domek uważał już za przepadły; co potem robić z sobą?
Wstręt miał zawsze Celestyn do wyciągania o pomoc ręki do kogokolwiekbądź... Jedynym, który mu mógł pomódz może, był ojciec Michała, pan radca... Do siostry nie napisał nawet, aby jej napróżno nie zasmucać.