Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Męczennicy Cz.2 Marynka.djvu/141

Ta strona została uwierzytelniona.

Księżna podtrzymywała go znacznemi ofiarami, protegowała, kompromitowała się trochę dla niego... ale była niezmiernie zazdrosną...
Szczęśliwy obrot interesów, nad wszelkie spodziewanie i przeciw prawu ogólnemu pozwolił księżnie Teofanii zachować majątek znaczny, pomimo wystawnego życia. Syn był już wyposażony... ona swobodną; kto wie czy Volanti nie marzył o morgantycznem małżeństwie, gdyby mu się udało pozbyć żony!
W tym czasie piękność nadzwyczajna księżny była już tylko straszną ruiną. Twarz emaliowana, malowana, wyciągana miała pozór maski jakiejś, coś trupiego było w jej rysach zastygłych. Lecz oczy były piękne jeszcze, a zęby — wprawione równały się najcudniejszym młodym i naturalnym. Kibić pozostała, w salonie przynajmniej młodzieńczą, ręka była biała i prześlicznych kształtów, bo też nic nigdy w życiu nie dźwignęła i nie zmęczyła się pracą.
Ta kunsztowna lalka że w potrafiła w Volantim wzbudzić miłość, bo w początkach przynajmniej szalał dla niej, nie będzie się dziwił nikt, kto zna dziwaczne natury ludzkiej sprzeczności. Syn chłopa, przez całe życie obracający się w świecie zakulisowym, niekoniecznie dystyngowanym, miał pragnienie pańskiego kąska... Była to jego fantazya... a księżna umysłem, rozmową, sądem mogła też uczynić wrażenie i podbić silniejszego nad niego...
Więcej się może dziwić należało, iż księżna Teofania trwała w swem, jak sama zwała, „engouement“ dla Włocho-Francuza...