W dzień występu pierwszego Marynki, którą na afiszach, obyczajem teatralnym zapisano jako pannę Maryę Burcelli... bo wyraz „Burczak“ wydawał się nadto pospolitym, od razu niemal panowało życie, ruch, niepokój niesłychany...
Bilety były wszystkie rozkupione, a ciągle jeszcze dobijano się o nie, ofiarując ceny wysokie napróżno. Volanti znaczniejszą ich część sam rozdał, resztę wyprzedawano oględnie... Kassyer miał instrukcye swoje. Lecz największa ostrożność niewiele się tu przydać może, bo osoby obawiające się, aby im wnijścia nie odmówiono, posługiwały się innemi.
Można było gotującą się oppozycyę osłabić, niepodobna jej usunąć całkowicie. Volanti chodził rozgorączkowany...
Lacerti nie grała tego wieczoru, lecz miała miejsce w loży, i za nic w świecie nie byłaby się wyrzekła widoku tego dramatu, jaki się tu miał odegrać.
Zapaleńsi ogromne zakłady robili o to, że debiutantka nie dośpiewa do drugiego aktu i że ją zastąpić będzie potrzeba... Z drugiej strony przygotowano wieńce i bukiety...
Wśród artystów, których większość była zyskana przez Laurę, mniej wyraźnie zarysowywały się dwa obozy. Kobiety, które niecierpiały „Cyganki,“ były za nową gwiazdą; mężczyzn miała za sobą Lacerti, lecz i z tych wielu na próbach dało się ująć urokowi prostoty, powagi i talentu młodszej śpiewaczki. Nie wydawali się oni z tem, lecz wahanie się nadawało im postawy zimne i czoła zadumane.
Tenor Carlo, którego była pewna Lacerti, że w pierwszym duecie potrafi splątać niedoświadczoną
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Męczennicy Cz.2 Marynka.djvu/273
Ta strona została uwierzytelniona.