chytrą i upartą. Ona także teraz opowiadała, iż miała od dawna poszlaki prowadzonego z włochem romansu i tajemnego porozumienia.
Gdy z rana dyrektor z użaleniem, z narzekaniem wpadł do barona, wywodząc mu to wszystko, bystrzejszy od niego Percival odparł stanowczo:
— Wszystko to potwarz i kłamstwo. Ja lepiej ją znałem od was wszystkich... Z włochem romansu nie miała. Ceniła go może jako nauczyciela, uśmiechała się do człowieka. Jakiś podstęp, zdrada... jakiś gwałt się stał, do którego ta stara czarownica Krzewska należała niezawodnie. Sprzedała ją Włochowi albo za pieniądze, co trudno, lub za co innego...
Dyrektor nie chciał temu wierzyć.
Poruszał ziemię i niebo, poszukując zbiegłej. Policya przepłacona, uproszona jak najpilniej się krzątała, aby odkryć poszlakę jakąś... Nie było nic na trop mogącego wprowadzić. Posłano do mieszkania Corsiniego i nie znaleziono go w niem... Nie było wątpliwości, że on był uwodzicielem i sprawcą.
Krzewska około południa następnego dnia, ochłonąwszy po wczorajszem wzruszeniu, namyśliwszy się nad tem, jak miała postąpić, przytomniejsza, ostyglejsza, grała nieco lepiej kemedyę swą...
Wybierała się odjeżdżać napowrót na Litwę, i żądała od Volantego wiatyku, lecz zniechęcony dyrektor, gniewny na nią, wręcz odpowiedział, że złamanego nie da szeląga.
Krótkie są dni zimowe na północy, zmierzchać zaczynało, a Krzewska leżała w swoim pokoiku na kanapie, rozmyślając co pocznie, gdy w domu usłysza-
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Męczennicy Cz.2 Marynka.djvu/330
Ta strona została uwierzytelniona.