Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Męczennicy Cz.2 Marynka.djvu/423

Ta strona została uwierzytelniona.

nie doznając najmniejszej przykrości. Zdrów był pomimo to i dosyć silny.
Było to w lecie jakoś, więc nie potrzebował zbyt się odzieżą obciążać.
Kąt i Berezówkę zostawiał Kulwiszowi, spokojnym będąc o nie, bo ten się tak wziął zaraz do gospodarstwa, jak głodny do misy.
W Puciszkach nie miał co robić, tęsknił do jakiegoś zajęcia, i to mu tak było pożądane, a tak miłe, że więcej za nie Jurasiowi wdzięcznym się czuł, niż on jemu za tę pomoc braterską.




Marynka oczekiwała ciągle wiadomości z Berezówki, mając najmocniejsze postanowienie powrócenia do niej. Niepokoiła się i płakała, nie odbierając nic, a Percival jak mógł i umiał ją uspakajał.
Wyjazd natychmiastowy był niepodobieństwem, bo w istocie wierzyciele Volantego na pozostałej żony wszelkiem mieniu areszt położyli. Potrzeba się było prawnie wyzwolić od niego. Oprócz tego na podróż nie miała pieniędzy.
Ze sprzedaży bransolety i małych klejnotów, jakiegoś szalu i koronek, które w podarunkach otrzymała, musiała żyć, a choć się jak najoszczędniejszem obchodziła, życie w hotelu z Zosiczową kosztowało dużo.