cierpiawszy wiele, stała się pobożną bardzo, i jedyne to dziecię chcąc od złego świata i ludzi w bezpiecznem umieścić schronieniu — oddała do seminaryum... Juraś lat kilka, dopóki żyła matka, sposobił się do stanu duchownego, major nie miał prawa się do tego mieszać...
Gdy zmarła siostra Kulwisza, a opieka nad małoletnim dostała się majorowi, — pojechał do Wilna zobaczyć siostrzeńca. Co było powodem, że go z seminaryum odebrał i z sobą przywiózł do kąta swego, jak do tego doszedł, by kleryka wysekularyzować — pozostało tajemnicą.
Koniec końców Juraś Poterucha, z przemienionem nazwiskiem Poterskiego (z rozkazu majora) przybył z nim razem na wieś.
Major jak z wyjścia siostry za mąż, tak i z nazwiska męża, i z oddania dziecka do seminaryum był wielce niezadowolony. Ale o tem z czego był niezadowolony, nigdy nie mawiał...
Juraś — chłopak dobry, łagodny, nieśmiały, miękki, jak matki usłuchał i wszedł do seminaryum, tak potem dał się wujowi skłonić do wyjścia z niego... Major miał nadzieję zrobić z niego człowieka po swej myśli, energicznego, żywego, czynnego, choćby nawet trochę samowolnego... tymczasem Juraś, jak się wkrótce potem o nim wyrażał po cichu przed poufałymi, był — ciamajda! Major go takim osądził, bo mu chłopak był za nadto posłuszny i nieśmiały, a wlać w niego energii nie było sposobu.
Urodził się zapewne z tem usposobieniem młody Poterski, a seminaryum rozwinęło je, i uczyniło istotą zamkniętą w sobie i bierną...
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Męczennicy Cz.2 Marynka.djvu/84
Ta strona została uwierzytelniona.