Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Maleparta tom I.djvu/101

Ta strona została uwierzytelniona.

skinęła nawet głową, gdy poglądając ciekawie, mijał ten dom, tak szczelnie dla wszystkich zamknięty.
Z najprzykrzejszem położeniem wreszcie oswoić się można. Takim jest człowiek, że nigdy długo jednostajnie cierpieć nawet nie potrafi; w początkach zdaje mu się, że nie wytrzyma boleści, ale z dniami tępieje uczucie jej, i w nowym swym stanie znajduje, wyszukując ich, pociechy, osłodę, nareszcie nadzieje.
Rózia miała przy sobie matkę, i wspólność cierpień pocieszała te dwie biedne istoty. Ale wdowa od ostatniego wypadku, prócz miłości dla dziecięcia, resztę uczuć zdawało się że straciła. Nic ją nie obchodziło, niczem się nie martwiła, nawet mniej może pojmowała cierpienia Rózi. Modliła się dnie całe płacząc, mówiła mało, nie wychodziła oprócz do kościoła z córką; a wówczas towarzyszyła im nieodstępna stara owa sługa. Dnie całe, miesiące, płynęły w tych dwóch izdebkach, w zamknięciu, jednostajne, blade, przerażające ciszą i niezmiennem swem obliczem posępnem. — Maleparta rzadko widywał żonę, rzadko do niej zachodził, nie pytał nigdy, czy potrzebowały czego i jak się miały. Zamknięte w komnacie, słyszały tylko głos jego przez pół dnia sucho, jednostajnie klekczący o procesach, o summach, o prawniczych formułach, przerywany niekiedy szyderskim śmiechem, co to nie z serca idzie, ale na ustach się tylko rodzi i usta wykrzywia. Czasami żwawsza rozprawa dochodziła ich uszu, i znowu po niej cisza, a wśród ciszy tylko pół słowa lub szelpotanie piór chodzących po papierze, albo brzęk pieniędzy. Biedna Rózia w tej atmosferze dusznej schła, więdniała, schylała głowę, starzała niedojrzawszy. Matka zamierała powoli, tracąc czułość jak chory, któremu po wielkiej boleści odrętwienie ujmuje cierpienia. Coraz bardziej milcząca, coraz bardziej zapominająca swej przeszłości, wdowa patrzyła na wszystko osłupiałym okiem, zdając się mówić tym swoim stanem, że niedługo już cierpieć będzie.
Córka nigdy jej serca najmniejszem użaleniem się nie zakrwawiła, (chowała łzy dla siebie) a gdy czasem