Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Maleparta tom I.djvu/111

Ta strona została uwierzytelniona.

w nieodstępnem towarzystwie odartej i brudnej starej sługi.
Gdy się to dzieje, Maleparta zebrawszy potrzebne papiery, rozważywszy dobrze jak się wziąć do sprawy tak ważnej, od której wygrania zależała w znacznej części jego przyszłość — rozpoczął razem dwa procesa: o sukcesją Inflantską w Wilnie i z dziedzicem dzierżawy p. Mrozickiego w Lublinie.
Pierwsza mianowicie go zajmowała — pisał on do Inflant, dla zasięgnienia wiadomości. Doniesiono mu o czem chciał wiedzieć, a że nie mógł sam odjechać dla attentowania sprawie, powierzył ją znanemu ze zdatności mecenasowi. Drugą sam się zajął, i zaraz, opierając się na wygnaniu wdowy, do taktowego wpisał rejestru. Zapozwani zesłali plenipotenta do traktowania o zgodę. P. Paprocki wytrzymawszy cierpliwie, póki się termin przywołania nie zbliżył, skończył nareszcie zgodnym sposobem najpomyślniej. Obrachowawszy szkody, obrachowawszy domniemane korzyści, jakieby z dalszej arędy wyniknąć mogły, remanentów szacunek, ich pomnożenie z czasem, procent od tenuty i t. d., zakroił naprzód na tak ogromną sumę, że plenipotent cofnął układy, przekładając proces. Tymczasem przyjaciele Maleparty i podmówieni od niego pracowali, aby plenipotenta zastraszyć sądem surowym na wywłaszczycieli wdowy i sieroty; a prócz tego chodziło i o reputacją pryncypała, bez którego wiedzy, ale pod jego imieniem, rzecz się stała. Malowano także plenipotentowi wpływy Maleparty, jego wymowę przekonywającą, jego zręczność w cudzych interesach, cóż dopiero w swoim własnym? Gdy się tedy zbliżał termin przywołania z rejestru wpisów, sprawy sukcesorów Mrozickiego z ichmość..... plenipotent zaczął na nowo przez pośredników tentować o zgodę. Pierwszą odpowiedzią Maleparty było: Już nie czas. Dał się jednak ubłagać i napotkawszy niby przypadkiem plenipotenta w przyjacielskim domu, podał na stół też same co wprzódy warunki, potem jakby uproszony i umolestowany spuścił z nich nieco. Plenipotent położył na stół swoje.