— W ostatniej nędzy; teraz jest już w ręku Maleparty i nie ujdzie ich. Zabrał wszystkie ich papiery, dał coś pieniędzy i —
— Potrzeba jej było powiedzieć co to za człowiek.
— Ledwiem zaczęła, gdyś jaśnie wielmożny deputat nadszedł, czyniąc nam cześć wstępując w te progi. Nie miałam czasu objaśnić jej zupełnie.
Przez cały czas rozmowy pani Mrozicka siedziała jak obłąkana, z rękoma spuszczonemi, oczyma nieruchomie wlepionemi w ścianę i głową podniesioną. Potem jakby do przytomności przyszła, opamiętała się, chwyciła za rękę przyjaciółkę, nie zważając na obcego człowieka i zawołała:
— Wytłómacz się, powiedz mi wszystko co wiesz, wszystko.
Regentowa zakłopotana była przytomnością jaśnie wielmożnego deputata i nie wiedziała co począć, poglądając to po nim, to po wdowie.
— Ale poczekajże moja Helusiu — szepnęła — zaraz, zaraz ci powiem.
— Ja równie dobrze jak pani mogę w tej mierze objaśnić — rzekł obcy podnosząc głos niespodziewanie. — Chcesz wiedzieć co za człowiek jest mecenas Paprocki, powiem pani, a co powiem, jeśli potrzeba będzie, dodał, w oczy powtórzę. Człowiek to bez czci i wiary, gdyby mu szatan od sprawy zapłacił, stanąłby w sprawie szatana; zwykle podejmuje się tylko procesów przez złego ducha natchnionych. Wyszedł z żebraka; pierwszym jego uczynkiem była niewdzięczność, po nim reszty nie policzy nikt, bo zgroza o tem mówić. Takim jest ten człowiek!
— Byćże to może? prawdaż to? — zakrzyczała wdowa łamiąc ręce. — Nieszczęśliwa, cóż ja pocznę! Jestem mu dłużną i nie w stanie wypłacenia się; wszystkie papiery moje w jego ręku! Ten człowiek — i nie kończąc zakryła twarz rękoma.
— Strzeż go się pani — dodał nieznajomy. — Jeźli podobna, wyrwij się z jego sideł, a przynajmniej nie daj się więcej wikłać.
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Maleparta tom I.djvu/88
Ta strona została uwierzytelniona.