— Przysiężesz? — spytała dziewczyna rozpłomieniona tą myślą.
— Przysięgnę, rzekł zimno mecenas. — I pozwólcie sobie powiedzieć, dodał, że na moje słowo i przysięgę więcej ufać można, niż na jakie tam młodzików obietnice. Może ktoś dla pięknych oczów waćpanny pociągnąć się na mało znaczącą pomoc dla jej matki, na zasiłek chwilowy — ale jutro porzuci, zapomni i znowu wrócicie do smutniejszego jeszcze położenia.
Rózi mimowolnie przyszedł na myśl nieznajomy i spuściła oczy na ziemię.
— Oświadczyłem to matce waćpanny, biorę ją za żonę, matka będzie mieszkać przy nas, otoczym ją najtroskliwszem staraniem, odzyszczemy jej majątek. Będzie błogosławić córkę.
Potem zerwał się z siedzenia i szybko dodał, jakby straciwszy cierpliwość:
— Jakże? decydujesz się waćpanna?
— Ja sama nie wiem, ja sama nie mogę — wyjąknęła dziewczyna.
— Albo nędza długa, straszna i codzień okropniejsza, bo bez nadziei ratunku; albo spokojność, dostatek, swoboda. Ja wiem — dodał — że na mnie zazdrośni, zastraszając was, dziwy powiadać będą, że może matka waćpanny się zachwieje i nie będzie śmiała cię namawiać, nawet ci powiedzieć o tem, ja to wszystko przewiduję, pojmuję i uprzedzam: powiedzą wam żem zły człowiek; ale masz to przeszkadzać córce do poświęcenia się za matkę? Grdybym był tak złym ograbiłbym was, bo mogę to uczynić bezkarnie, mając wszystkie wasze papiery w ręku, rozumiesz waćpanna — i porzucić na bruku; a jednak chcę was z tej doli wydźwignąć i podaję rękę. Rozmyśl się waćpanna i odwdzięcz matce jej przywiązanie dla ciebie.
Maleparta czekał odpowiedzi, Rózia słuchała go z uwagą, gdy wspomniał o zabranych papierach dreszcz ją przeszedł i w chwili wykrzyknęła:
— Masz pan moje słowo — ale — jeźli moja matka pożałuje tego, jeźli ona nie będzie spokojną i szczę-
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Maleparta tom I.djvu/91
Ta strona została uwierzytelniona.