wielką sumkę matce, a w razie życia dziecięcia, dawać drugie tyle na jego wychowanie.
Szczęściem dziecię umarło, a Naścia? Naścia pozostała jak dawniej serdeczną przyjaciółką Maleparty, z którym razem śmiała się wkrótce z niedawno wyprawionej sceny i pędziła słodkie wieczory w towarzystwie p. Hrehorego i jejmości.
W następnym wszakże roku odnowiony ten związek zerwał się na zawsze. Maleparta widocznie się z wiekiem odmienił i dawniej niebaczny na to co o nim ludzie powiedzą, teraz okazywał się coraz czulszym na opinją. Nie chwalił się ze złego które czynił, ale je pokrywał starannie i jak mógł tłomaczył; oburzał się na potwarze, z których dawniej śmiał się tylko. On co się taił z majątkiem, teraz poczynał nim się chwalić, mówić o nim, i powoli okazywać mimo skąpstwa dostatki swoje w domu i sposobie życia. Kiedy niekiedy zapraszał do siebie gości, szukał związków, baczniejszy był na sprawy które przyjmował, pilnując by w nim choć pozór był sprawiedliwości. Widocznie gotowała się w tym człowieku wielka i stanowcza odmiana moralna.