Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Maleparta tom II.djvu/9

Ta strona została uwierzytelniona.

— Wolę że moja uciekła, niżby miała jak waszmości siedzieć i gachów do domu naprowadzać.
Wszyscy w śmiech serdeczny, a obrażony patron wziął się za kord, pokręcił wąsa i plunął.
— Waszmość mi przymawiasz? — rzekł. — Nie pytaj o to, co do waści nie należy, a pilnuj swego nosa.
— Pilnuj waść swego, abym mu go nie utarł raz na zawsze.
Od tych słów wzięła się zwada, ale jakoś rozprowadzono powaśnionych, bo w tej chwili, gdy komplet na sali sądowej się znalazł, drzwi otwarto. Marszałek sesją otworzył i instygator, a za nim woźny, ogłosili że się rozpoczynają sądy, wszyscy rzucili się ku drzwiom, bo już poczęto czytać z regestru sprawy; a każdy miał w tem interes, aby nie stracić wpisu sprawy w której attendował. Maleparta poszedł także z innymi na salę i rzuciwszy okiem po siedzących za stołem, postrzegł pana Stanisława Górskiego, najspokojniej patrzącego po przytomnych, bawiącego się rozdartem piórem. Oczy ich spotkały się, i z tego wejrzenia przekonał się więcej niż kiedy mecenas, że się nie mylił posądzając deputata, którego wzrok szyderski cios mu w serce bolesny, bo upokarzający go, zadał. Wymógł jednak na sobie Maleparta, aby nie okazać poruszenia z alteracji i zdawał się cały zajęty sprawami, których wpisy z ust instygatora i woźnego leciały jak grad, per non sunt. Gdy nareszcie doszło do żądanego i oczekiwanego wpisu, ozwały się razem dwa głosy, attentujących i immediate, walka się rozpoczęła przez usta adwokatów. Mało jednak słuchał Maleparta, cały sobą i swojem położeniem zajęty, i tak się zadumał, że gdy przyszła i nań kolej stawania, jak zwykle w najgorliwszej i zdesperowanej sprawie, musiano go ostrzedz o wywołanym z regestru wpisie.
W jednej chwili zebrawszy myśli, spojrzawszy na papiery, Maleparta, jakby nic go nie dotknęło, nic nie bolało, ze zwykłą swoją przytomnością umysłu rozwinął obronę aktora. Wszyscy oczy nań mieli zwrócone, sądząc że się wyda w czemkolwiek z niespokojnością