Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Maleparta tom III.djvu/26

Ta strona została uwierzytelniona.

dziewać, aż do następującego. Ktokolwiek nadjeżdżał, zdawał się dla niej konkurentem, kto kilka słów przemówił, pewnie zakochanym, kto przez parę miesięcy u starosty bywał, niechybnie starającym się. Tyle razy zawiedziona, bo zawodów policzyć niepodobna, miała, wielką słuszność narzekając na mężczyzn, ichniewiarę, niestałość i interesowność. Cytowała z upodobaniem wszystkie przeciw nim argumenta, jakie się znajdują w sławnej niegdy książeczce, pod tytułem: Odpowiedź damy na złote jarzmo małżeńskie. Prędzej później jednak zawsze wyglądała przyjęcia tego messjasza, co ją do małżeńskiego raju miał wprowadzić, wyobrażając go sobie naprzód młodym, po wtóre przystojnym, po trzecie z pięknem imieniem, nareszcie bogatym niezmiernie. Do brata miała urazę, domyślając się i niepłonnie, że on był przyczyną, iż dotąd za mąż nie wyszła i utrzymywał ją w domu, aby nie być zmuszonym wypłacić posagu. Z prawa natury opiekunka młodej Zuzi starościanki, mściła się trochę na córce za przewinienie ojcowskie, przepowiadając jej, że nieprędko jeszcze za mąż pójść może, i z porządku rzeczy wypada, aby ona wprzód tę przepaść wypróbowała, nim Zuzia w nią się rzuci.
Panna Katarzyna pomimo swych odlewanych czterdziestu latek, nie spuściła dotąd wcale z warunków arcyciężkich dla swego przyszłego. Koniecznie chciała go wielkim panem i przystojnym chłopcem, może dla tego, że tak długo czekała, a za poczekanie zawsze się coś płaci. Tymczasem konkurenci dawniej dla pięknych oczów Kasi zjawiający się gęsto, odstręczeni to wieścią o niewypłatności starosty, to dumą panny, powoli, powoli poznikali i siostra dziedzica Porajowa zaczynała się o swoje za mąż pójście niespokoić od niejakiego czasu, wierząc jednakże, iż ją prędzej, później, minąć nie może, bo cyganka przepowiedziała jej świetne a niespodziane małżeństwo, a cygańskie wróżby nigdy nie zawodzą.
Starościanka, oprócz różnicy lat i wdzięków, charakterem niewiele się różniła od ciotki i ojca. Dwu-