Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Maleparta tom III.djvu/29

Ta strona została uwierzytelniona.

miał gębę popsutą pańskim stołem i wygodami zamkowemi! Tymczasem Bóg wie jak tam żyli i jedli w Porajowie kiedy nikogo obcego nie było! Zamek co huczał wrzawą, z którego kominów słupy dymu się wzbijały, z którego piwnic wytaczano beczki całe na jednodniową konsumpcją, gdy nikogo z gości i okazji, jak to nazywano, nie było, obchodził się lada czem. Często wędzonem mięsem i kwaśnem kontentowano się piwem, często ludzie chleba nie mieli, psy faworyty osypki, a konie obroku. Za to, gdy nadjechał gość i trzeba było wystąpić, bodajby ostatni łańcuszek poszedł na zastaw do żydków, występowano pańsko, lało się w bród wino, pieczono barany i cielęta całe, czeladź częstowano w dziedzińcu, a starosta zdejmował gościom koła z wozów, aby dłużej podejmować ich miał przyjemność. Skutkiem tej polityki, obcy najmniej wiedzieli, jaki był stan interesów starosty, i słysząc o nim nie dawali nawet wiary, domowi tylko cierpieli, lecz dla honoru domu, nie śmieli głośno narzekać. Możeby tam jakoś przy większej daleko na ówczas łatwości przyjmowania bez wielkich kosztów, ciągnęło się to jakotako, gdyby ostatniego zawsze grosza, nie wyssał pobyt w Warszawie, gdzie się potrzeba było pokazać, karetą jeździć, obiady sute dawać, stroić dwom paniom, sługi coraz na nowo wygalować i dwór dla ostentacji liczny utrzymywać. Co się w Porajowie uciułało, to Warszawa w kilka miesięcy zjadła i jeszcze się po żydkach zapożyczało. Co roku trudniejszym się stawał pobyt w Warszawie, a starosta od niego odstąpić nie chciał, panna Katarzyna całą w nim za mąż pójścia świetnego pokładała nadzieję, panna Zuzanna tam tylko popisać się mogła z francuzczyzną i romansowością swoją.
W takim stanie nieszczęśliwym były interesa starosty i rotmistrz od dwóch tygodni nie zsiadał z konia jeżdżąc po szlachcie dla napytania pieniędzy, a jeżdżąc napróżno, gdy Maleparta przybył do swojego majątku. Starosta już o tem wiedział i natychmiast dał ordynans p. Bryndzy rozpytać się szczegółowie o nowoprzybyłym i spenetrować go.