Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Maleparta tom III.djvu/40

Ta strona została uwierzytelniona.

potrzebuje go do sejmikowej jakiejś sprawy i dla tego rotmistrza doń wysłał. — Pojadę, mówił do siebie, będę, zobaczę, wyrozumiem. Jeśliby się udało zyskać obietnicę pomocy na sejmiku, to tutaj zostanę. Będę ostrożnie z niemi i nie dam się wywieść w pole. Starosta goły, ale ma związki, kolligat, personat i wzięty, mógłby mi się bardzo przydać.
Tak myślał Maleparta, chodząc po izbie i kołysząc się marzeniami honorów, których chciał dostąpić, projektując ożenienie, senatorskie krzesło i zatarcie nowemi związki niebardzo pięknej przeszłości, o której i sam chciał zapomnieć i wybić ją drugim z głowy.