Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Maleparta tom III.djvu/79

Ta strona została uwierzytelniona.

— Cóż powiedział?
— Nie mogę przełknąć! zaraz, zaraz — rzekł nielitościwy rotmistrz.
— Ale bo wy mnie dręczycie.
— Za pozwoleniem — zreflektował się pan Atanazy przełknąwszy. — A nie powiecież nikomu? Starosta nakazał mi najgłębsze milczenie: nie powinienbym.
— Ale zmiłujże się! Jak Boga mego kocham, nie powiem nikomu, tylko powiedzcie. Cóż on na to?
Rotmistrz ruszył ramionami.
— Powiedział, że się nigdy ze starą nie ożeni.
Panna Katarzyna usłyszawszy to, krzyknęła, cofnęła się, zmarszczyła brwi i zaczerwieniła się cała.
Rotmistrz ukłonił się i wyszedł.
— Nie daruję mu tego — szepnęła trzęsąc się kasztelanka: nie daruję mu tego nigdy! I ten niegodziwy rotmistrz! Nie daruję im tego!