gę błogosławił.
— Teraz rzekł — podnosząc się pustelnik jakby mu siły przybyły — ostatnią jeszcze dopełnię ofiarę, pamięć moją obarczę wyznaniem winy i nikt z tych ludzi co tu przyszli, widzieć skon sprawiedliwego, nie odejdzie bez nauki, a wielu mną pogardzi! Muszę jednak pozbawić się ostatniej pociechy, pociechy wspomnienia dobrego u ludzi! Nie zasłużyłem na tę nagrodę od nich.
Podniósł się i wyszedł, lud co go widział ledwie się czołgającego przed spowiedzią, wielkim głosem wołać zaczął na cud.
— Nie cud to żaden — rzekł starzec stojąc pod figurą i opierając się o nią: — Bóg mi dał siły, abym ostatniemi słowy naukę skuteczną dla was zostawił. Widzieliście mnie dawniej i znali tutaj zatwardziałym grzesznikiem, bezwstydnym zbrodniarzem: potrzeba było, abyście widzieli pokutę za grzechy i przekonali się, że nawet na tym tu świecie zbrodnia bezkarną nie zostaje. Gryzie zbrodniarza sumienie, męczy pamięć, prześladują widma tych, których pokrzywdził na duszy, na ciele, na mieniu, na sławie.
— Ja jestem ten, któregoście znali, o którym słyszeliście tutaj. Zwano mnie Malepartą.
Tłum cały wykrzyknął dziwnym głosem, szmer dał się słyszeć, nareszcie uciekać poczęli, a on mówił dalej:
— Jawne były grzechy moje, jawna pokuta, ale nikt nie wie, com ucierpiał w sercu za winy moje. Niech mi to Bóg litościwy przyjmie i porachuje. Powiedźcie dzieciom waszym, że zły nabytek nie idzie w korzyść nigdy. Źle nabyta wziętość, majętność, sława, dostatki, rozwieją się bez korzyści i zostawią to co mnie zostawiły: łachman pokrywający utrapienie, zgryzoty, męki niewysłowione. Chwilę człowiek grzeszy, a pokutuje wieki!
— Módlcie się za mnie grzesznego, bo moja godzina przyszła, stanę przed Sędzią sprawiedliwym, a bodaj był miłosiernym duszy mojej.
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Maleparta tom IV.djvu/83
Ta strona została uwierzytelniona.