Paryż w ostatnich latach XVIII. wieku wystawiał widok bezprzykładny w dziejach świata, ludzi co postradawszy przytomność, uczucie, przyzwoitość i godność własną, oszaleni, rwali wszystkie węzły wiążące ich z przeszłością i z bliźniemi, węzły wiary, pamiątek, praw i zwyczajów. Runęły naprzód instytucje, padli ludzie co ich strzegli, potem cały dawny porządek, wszystkie stopniowania towarzyskie, nareszcie wiara ojców, pamiątki po nich. Gruzy walono na gruzy, jakby się lękano, że ich jeszcze mało, że jeszcze nie dość na zawalenie ogromnej przeszłości, na zabicie pamiątek — zalano je strumieniem krwi ludzkiej, zarzucono stosami trupów i popiołów. Począwszy od żebraka, do króla, każdy drżał o życie swoje, nie wiedząc za co je wezmą, a bojąc się, aby i ono nie było potrzebne na posadę nowego porządku.
Gdybyśmy nie byli o ścianę jeszcze od tych czasów, gdyby nie żyli ci, co je pamiętają, gdyby tysiąc świadectw nie składało się na potwierdzenie historycznej prawdy: wzięlibyśmy te saturnalja wielkiego narodu za okropny wymysł tych, co je pamięci i wzgardzie potomków podali. Niestety, niepodobna nie wierzyć dowiedzionemu!!
W życiu ludów i historji świata mało jest kart tak dziwnych, tak nieludzkich, tak niewytłómaczonych, mało jest szaleństw straszniejszych. Okrucieństwa i szały Nerona, Kaliguli, Domicyana, prędzej się wytłó-
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Maleparta tom IV.djvu/86
Ta strona została uwierzytelniona.
ROZDZIAŁ VIII.
Zakończenie.