Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Miljon posagu.djvu/131

Ta strona została skorygowana.
NOWINA W GÓROWIE.

Smutne było życie w Górowie.
My gospodarze, nawet bardzo czynnie zajmując się, tem co się zowie gospodarstwem wiejskiem, ledwie nieustannie nachodzącej pracy, wydołać możemy i dać jej przyzwoity kierunek. Od tego kierunku zależy pomyślność we wszystkiem. Z jednakową siłą, jednakiemi środki pomocniczemi, na podobnych gruntach, w jednostajnych położeniach, dwa folwarki różnie administrowane, dadzą i odmienny wcale plon i nierówną dozę kłopotów właścicielom. Cóż, gdy gdzie nie ma głowy i gospodarstwo idzie z lichem?
Stary krajczy nie myślał już wcale o gospodarstwie, panna Scholastyka nie wiele do jego pomyślności rozporządzeniami swemi przyczynić się mogła. A wreszcie kobieta tu rzadko, albo i nigdy nie da rady. Nigdy spoczynku, wytchnienia: zimą, wiosną, latem, jesienią, robota zachodzi na robotę, oranie, kosowica, zasiewy, zbiory, młóćba, doganiają się i w kark pędzą; uchybisz w jednem, przepada ci wszystko. Gdzież tu wystarczyć kobiecie? Scholastyka przy najlepszych chęciach, rozpaczała, widząc wszystko lecące ku ruinie. Krajczy ze