panny na wydaniu, jakby przewąchiwano w nim Don Juana. Ojciec i matka uśmiechali się, poglądając na tę latorośl pełną nadziei starożytnego szczepu. Pan Teodor mógł i powinien się był ożenić, wedle nich, z panna krociową, co zostawało zawsze wielce do życzenia, choćby dla tego tylko, iż część Pokotyłowszczyzny, należąca do Doliwów, obciążona była długami. Długi rozwijają w ludziach działalność, rodzą dowcip, usposabiają do wielkich pomysłów; nie są wszakże dobrem, na któremby się powszechnie poznać i ocenić je umiano. Doliwowie stękali na swoje długi.
Przypisywali je kosztownemu wychowaniu jedynaczka wielkich nadziei — ale nie żałowali tego, i pan Teodor paplał po francusku znośnie, tańcował kontradanse francuskie, ubierał się z gustem (mówili ojciec i matka), wreszcie grał na fortepianie walce Straussa i Lannera, które uważały się w sąsiedztwie za non plus ultra sztuki i punkt kulminujący muzykalnych utworów wieku. Chopin uchodził tu za niepojętego bałamuta, bez talentu i śpiewności!!!!
Ostatni gość u Pokotyły, ów maleńki człowieczek — pan Kulikowicz, mieszkał w drugiej wsi, całej własnej, ale miał także część, trzy chaty podobno, i karczemkę w Pokotyłowszczyźnie. Był nie żonaty, fajkę palił od rana do nocy, gospodarował wściekle, nie zważając na poddanych wcale, zbierał grosz zapamiętale, dusił namiętnie, o nic więcej nie dbał, z ludzi żartował; cudze wino bardzo lubił, swojego nigdy nie pokazywał, poił starką, którą i do herbaty dodawano, pod pozorem, że daleko jest lepsza od fałszowanego rumu.
Szczególnie i wielce różne zdania krążyły o tym człowieku. Ile razy która z panien córek Haslinga
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Miljon posagu.djvu/16
Ta strona została skorygowana.