Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Miljon posagu.djvu/20

Ta strona została skorygowana.

majętności, na mierność, na czekające ich w starości ubóstwo; nie uczyli go cenić grosza nadewszystko i święcić mu sumienie, poczciwość; nabyciu jego spokój i szczęście, utrzymaniu godność swą i przekonania. Uczucia szlachetne najpierwsze wzrosły, zabujały na sercu młodzieńczem. A to co pierwsze zejdzie na tej roli, zagłuszy wszystko. Jeśli chwast, chwasty na niem rosnąć będą tylko; jeśli czyste ziarno, ono dojrzeje na żniwo.
Seweryn stracił ojca, ale nie pamięć na jego nauki — stracił matkę później — i nie zmienił się. Czcił ich pamięć, płakał na ich wspomnienia, i modlił się za ich duszę. — Nieraz w życiu zdało mu się, że duchy anielskie czułego ojca, świętej matki, wiodły go po twardszych, po skalistszych ścieżkach życia. To mu dodawało odwagi. — Wychowanie Sewerka skończyło się jak poczęło — w kraju.
Szczęśliwi zapewne ci, co mogą widzieć coś więcej, pójść dalej; ale tylko wychowanie w kraju daje krajowi ludzi użytecznych, prawdziwe jego dzieci. Z za granicy wracają nam pospolicie niedowarzone półgłówki, których pierwszą cechą — pogarda wszystkiego co nasze. Mamy i tak nieszczęsną skłonność małpowania zagranicy, chwytania się nowinek, jak je nazywał ksiądz Skarga, cóż dopiero gdy tę skłonność wrodzoną podeprze się choć powierzchownie wyższą umiejętnością, polorem, chwyconemi wiadomostki encyklopedycznemi? Naówczas wracają nam ośmnastoletni znudzeni sobą i światem młodzieńcy, w towarzystwach dumni, szyderczy, nielitościwi i nieznośni. Starcy bez wąsów, co w kraju wytrwać nie mogą, co w towarzystwach naszych nic dla siebie nie widzą i stają się bezużytecznemi klocami w praktycznem życiu.