— Spes in Deo. Cierpliwości, jakoś to będzie.
Tymczasem Seweryn często zaglądał do Górowa, ale zawsze równie grzeczny, równie dając dowody swego przywiązania, nie posuwał się nigdy nad nie dalej, i nie oświadczał wyraźnie.
Pierwszy to raz dnia tego wyrwała mu się nierozważna propozycja zapłacenia Kulikowiczowi, dla oswobodzenia tych, których szanował i kochał.
Słowa te wybuchły z oburzenia bez zastanowienia, ale Seweryn co raz wyrzekł, dotrzymać czuł się obowiązanym... Postanowił wyrzec się dzierżawy, sprzedać co miał i skryć się, dopełniwszy do czego się zobowiązał.
Cała może przyszłość jego na tem słówku zawisła, ale jej nie żałował dla Marji. Wywiódłszy Kulikowicza do drugiego pokoju, potem szepnął mu tylko następnych słów kilka:
— Proszę pana o grzeczność i delikatność dla tego domu, jestem i będę jego obrońcą. Dług jego opłacę i jeśli chcesz jutro zobowiążę się do tego legalnie, bo waćpan mógłbyś nie wierzyć słowu.
Za najmniejszą zaś oznakę niegrzeczności, niechęci, nieuszanowania, tak jak mnie waćpan żywego widzisz, pewnie i nieochybnie w łeb ci jak psu strzelę. Niech to zostanie między nami.
Z początku formalizował się i srożył Kulikowicz, ale w końcu zmiękczał i zamilkł. — Wiedział on, że z Sewerynem żartować było niebezpiecznie, szydził więc z niego, ale po cichu i za oczy tylko.
Powiedzieliśmy wyżej, że Seweryn nie był lubiony w sąsiedztwie — jego układ szlachetny, umiarkowanie w słowach, nie łatwe poufalenie się i widocznie dająca się czuć wyższość, spowodowały najprzód niechęć, oziębłość,
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Miljon posagu.djvu/59
Ta strona została skorygowana.