Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Mogilna T. 1.djvu/65

Ta strona została skorygowana.

burzyć się i wyszaleć musi koniecznie, że szał ten co najprędzej jak chorobę przebyć należy, aby potem życie nie miało tajemnic, świat zbytnich uroków, ani nadto świetnych nadziei. Dozwalał więc synowi użyć swobody zupełnej, aby być na przyszłość spokojniejszym.
Pan August pojedynkował się, latał, knajpował, należał do wszystkich akademickich demonstracyj, uczt i wyścigów kuflowych, robił długi... pozwalał sobie wiele. Radzca wiedział o tem, ale udawał, że o niczem nie wie. Do domu przybywszy, nudził się młodzieniec szalenie, rozrywał się przywiezionemi książkami, polowaniem, przejażdżkami i wyczekiwał z niecierpliwością dnia powrotu do Berlina. To życie nie przestraszałoby najmniej p. Larisch’a, wiedział bowiem że syn egzamina zdać musi, że do nauki prędzej czy później się weźmie... i czysto po ludzku rachował, że się w ten sposób rychlej młodości pozbędzie niebezpieczniejszej, gdy zachowana przedłuży się do późniejszego wieku.
Była to chwila przedobiadowa, i dla tego p. August przyszedł do ojca, który właśnie zadumany był nad listem prezesa. Pan Roman w nim grzecznie bardzo przemawiał za Tyglem i ofiarował kaucyą swoją, prosząc dla niego o wypłatę tysiąca talarów.
Nie było tak dalece o czem mówić i dla tego wstając by przejść do sąsiedniego pokoju, w którym stół był nakryty, radzca z dziwnym wyrazem twarzy począł do Augusta o tej sprawie.
— Ten gbur który mi tyle dokuczył — rzekł — raz przecież odczepi się już odemnie.