Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Mogilna T. 2.djvu/118

Ta strona została skorygowana.

— Owszem, pani byś się powinna cieszyć, bo dla niej to rękojmia przyszłości — w sentymenalizmy się nie bawię...
— Więc wszelkie uczucia potępiasz? ze zgrozą rzekła Marya.
— Oprócz tego, które z młodości do dziś dnia przeżyło nienaruszone we mnie...
— Ale ja i o tem zwątpićbym już mogła! cicho ozwała się kobieta. I jeśli teorya, którą wykładasz jest twoją, dla czegóż zgodziłeś się dla mnie uczynić ofiarę... bo pewna jestem, że Larisch... Zawstydzona nie śmiała dokończyć. Antoś przybrał tryumfującą minę.
— O! zawołał — umiałem się wziąć do niego. Pomimo, iż mu się bardzo chciało obedrzeć mnie, znalazłem sposób — nie dać mu ani złamanego szeląga...
Marcin począł żywo palić fajkę, ale zmilczał. Marya w płomieniach cała, porwała się z krzesła i poszła do swego pokoiku. Antoś zapalił cygaro...
— Niechże mi pan powie — odezwał się namyśliwszy — coś więcej o tej Mogilnej; ziemia zawsze taka jest najlepszą lokatą dla kapitału... ja miałbym ochotę kupić dobra. — Jeśli mają Larische wziąć, wolę ja...
— Niech Bóg uchowa, byś się tknął tej sprawy, groźno rzekł Marcin; dla Maryi byłoby to bolesnem, i dla mnie...
Amerykanin ruszył ramionami.
— No, no, toby się przebolało, a ziemiaby została — rzekł obojętnie. Przez na wpół otwarte drzwi Marya słuchała tej rozmowy i płakała w swoim pokoiku.