Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Morituri.djvu/136

Ta strona została skorygowana.

zumna; jest to ożenienie się, jeśli nie takie, o jakiem byłbym marzył dla ciebie, to przynajmniej bardzo przyzwoite. Więc jedziesz? — dorzucił stary — to dobrze. Zwrócić chciałem uwagę twoją, bo często widzę lekceważenie pewne zewnętrznych form, moje serce, iż należy przystąpić, jak Brańskiemu przystoi. Należy wziąć z sobą najmniej tysiąc czerwonych złotych, karetkę, najlepszych koni cztery, dwóch służących co najmniej, furgon dla ludzi, a w Warszawie przodem posłać, aby najęto apartament odpowiedni.
Robert nie przerywał. Dziwnie mu brzmiały wyrazy ojca, bo był zmuszony pożyczyć u generała i Zenona trochę pieniędzy, jakich podróż ta wymagała, a zamarzyć nawet nie było podobna, by ją z przepychem nakazanym przez szambelana odbywać.
— Zauważyłem to w tobie, kochany rotmistrzu, — mówił dalej książę — iż jesteś nazbyt często oszczędny i upodobania masz zbyt proste. Nie jestem ja za niepotrzebną rozrzutnością i przepychem przesadzonym: lecz, noblesse oblige, jak cię widzą, tak cię piszą. Po zdaniu mem interesów wszystkich na ciebie, stałeś się niejako głową i reprezentantem rodziny, masz obowiązki; książę Brański nie może się pokazać, jak pierwszy lepszy na świecie, il derogerait. Proszę cię, abyś o tem pamiętał, bardzo proszę.
Książę Robert i na to jeszcze nie wiedział, co odpowiedzieć: skłonił głowę. Stary wziął mu za dobre to pełne uszanowania milczenie i posłuszeństwo.
— A teraz — rzekł — jeszcze jedna prośba do waćpana. Jeśliby już rzeczy skłaniały się ku małżeństwu, jeśliby nastąpiło oświadczenie, na które daję ewentualne przyzwolenie moje, wypadnie mi podarek jakiś uczynić przyszłej synowej. Z klejnotów familijnych nie mamy nic stosownego i mało nam ich pozostało, a główne należą do księżniczki Stelli; trzeba więc kupić jakiś kanak lub diadem, lub co teraz noszą, co najmniej wartości tysiąca czerwonych złotych. Szczęściem, udało mi się oszczędzać potrosze z mojej pensyjki i będę tę sumę miał w gotówce. Proszę jed-