rozpękającego kwiatka, iż kroku jej bez siebie stąpić nie dała. Kochali się tłumami w niej wszyscy, panna Natalja bawiła się tem, ale niebezpieczeństwa nie było, ażeby się dała obałamucić. Serce spało. A że mama uczyła ją arytmetyki i wpoiła w nią Pitagoresowe zasady głęboko, można było być pewnym, iż panna albo wyjdzie dobrze zamąż, lub potrafi czekać bez niecierpliwości. Piękność jej była tego rodzaju, które się do lat czterdziestu świeżuteńkiemi utrzymują.
Było już lat dwadzieścia i pięć pannie, gdy świeżo kreowany hrabia ów ujrzał ją, namyślił się krótko, oświadczył i ożenił. O kochaniu mowy być nie mogło; było to małżeństwo buraka z wiązanką jaśminu. Hrabina zwycięską stopą wstąpiła natychmiast na Olimp i Olimp powitał ją jednym uwielbienia okrzykiem. Zadowolenie miłości własnej, oklaski musiały szczęście domowe zastąpić. Piękna Natalja królowała i tego jej było dosyć. Trzeba przyznać, że tacy mężowie, jak dostojny małżonek hrabiny Natalji, obudzą ją nawet w najniewinniejszych ludziach chętkę próbowania szczęścia przy nieszczęśliwej ofierze. Hołdy sypały się u stóp piękności, lecz hrabina Natalja, przyjmując je, nie dała pierwszeństwa nikomu.
Trwało to czas jakiś i już hymny, sławiące cnotę bóstwa tego, ukazały się w pismach perjodycznych, w których ona pod imionami Astrei, Celesty, Heljodory i Angeliki wielbiona była, gdy zjawił się na skraju Olimpu Antinous huzarów, mówiąc prozą, książę Robert Brański! Chociaż książę Robert dziś jeszcze jest najpiękniejszym mężczyzną swojego czasu (nie przesadzam), naówczas, gdy się tu po raz pierwszy zjawił, młodziutki, świeży, wesół, mężny, szykowny, dowcipny, — okrzyczano go słusznie za cudowne zjawisko. Jedna panna strzeliła sobie z rozpaczy, rozmiłowawszy się w nim, w bok i raniła niebezpiecznie watowany gorset. Rozrywano go, chwytano, zapraszano, szalano, książę Robert stał
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Morituri.djvu/151
Ta strona została skorygowana.