gać jej biednej do zakochania się w człowieku, który jej nigdy może kochać nie będzie? Tego sobie nigdy nie przebaczę! Biedne dziecko moje jedyne! pierwsza miłość! a to człowiek wyżyty, ostygły!
Łamał ręce i rozpaczał. Chciał natychmiast iść, radzić, rozpytywać się, lecz do kogo? Napróżno szukał w głowie imion starych przyjaciół i znajomych, żadne się nie nastręczało. Z gorączkowym pośpiechem począł się ubierać, bo mu na myśl przyszło, że dobrzeby było zbytniemu zbliżaniu się młodych ludzi przeszkodzić, — a zastał ich właśnie sam na sam, gdyż miss Burglife umyślnie była odeszła, by Alfonsynce nie zawadzać. Ale książę Robert stał smutnie oparty o komin, a Alfonsyna, siedząc na fotelu, badając zbladłą twarz, oczy w niego trzymała wlepione.
Nadejście ojca, który udawał już teraz zdrowszego i spokojniejszego, smutne to tête à tête przerwało. Usłyszawszy głos hrabiego, miss Burglife pośpieszyła z drugiego pokoju. Książę Robert, krótko bardzo zabawiwszy, pożegnał się i wyszedł. Hrabia, nie wiedząc jeszcze, co pocznie, pędzony tylko niepokojem, natychmiast wybrał się także na miasto.
Od owdowienia swego hrabina Natalja usunęła się była od świata; wdziała żałobę i chodziła czarno, ograniczyła się szczupłem kółkiem znajomych, zamykając drzwi złotej młodzieży, która się do niej cisnęła, mając nadzieję pozyskania łaskawych względów. Zaszła w niej zmiana zupełna, którą sądzono zrazu przemijającą, ale się okazała trwalszą, niż prorokowano. Nie było w osamotnieniu tem przesady, nie czuć było popisu — zaczęto się więc dorozumiewać, że to, co zrazu miano za kaprys i drożenie się z sobą, było istotną duszy potrzebą.
Hrabina Natalja pozostała obojętna dla świata i prawdziwie wdową, w całem znaczeniu tego wyrazu, nietylko po mężu, którego kochać nie mogła, ale
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Morituri.djvu/169
Ta strona została skorygowana.