Nazajutrz księcia widziano w ulicy, dośledzono, że jeździł do hrabianki; ciekawość rozbudzona, w braku pokarmu, gryzła wędzidło i rzucała się na najśmielsze przypuszczenia. Słyszano, że do hrabiny Natalji wzywano doktora, nie można tylko było dojść którego, bo niezawodnie zachorowałoby kilka osób, by go wezwać i wyspowiadać.
Wypadek w teatrze zwrócił też powszechną uwagę nietylko na księcia Roberta i hrabinę Natalję, ale na Mościńskich także. Imię ich powtarzano sobie i wiadomości o rodzinie chciwie chwytano. Znaleźli się starzy znajomi, których właśnie tak pragnął znaleźć hrabia, potrzebując rady i pomocy.
Pomiędzy nimi najwięcej dawniej zbliżony do hrabiego był pan Aureli Zaręba Zarębski, majętny obywatel, niegdyś sąsiad Mościńskiego, dopóki się nie wyniósł na Podole, wdowiec, który, wyposażywszy dzieci, zamieszkał w Warszawie, pragnąc resztę dni spędzić swobodnie. Był to człowiek już niemłody, chociaż tajemnicę lat swych starannie ukrywał, niegdyś słynny z piękności mężczyzna, a w późnym wieku jeszcze bardzo szlachetnych rysów i szykownej postawy. Ta piękność, z której był głośny i z której, jak pocichu mówiono, umiał swego czasu korzystać, stanowiła jego wybitny przymiot, nie mógł więc o niej, choć sześćdziesiątletni, zapomnieć. Ubierał się zawsze po młodemu, trzymał prosto, wysilał na ruchy swobodne, jeździł konno i przekładał towarzystwo wesołej młodzieży nad inne. Był on nestorem i ulubieńcem złotych paniczów, ich wyrocznią, ich bożyszczem. Poufale zwano go Rębusiem i wszyscy kochali Rębusia, bo gdyby nie lekkomyślność, źle się godząca z siwemi, a nawet farbowanemi włosami, był to bardzo dobry człowiek, raczej fanfaron zepsucia, niż istotnie zepsuty. Udawał on wietrznika, chociaż nim rzeczywiście nie był. Ciężyła mu już ta rola, a porzucić jej jakoś żal było, bo cóżby wreszcie na świecie robił?
To mu nadawało wziętość, to stanowiło jego sławę. Dzieci płaciły mu kilkadziesiąt tysięcy, które przeży-
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Morituri.djvu/172
Ta strona została skorygowana.