mnienie ojca, rodziny, obowiązków wstrzymało go. Lękał się jednak samego siebie i czuł, że najbezpieczniejsze było uciec z Warszawy, wrócić do Brańska. Przewidywał, że Natalja może odezwać się, napisać do niego i jednem słowem złamać najmocniejsze jego postanowienie. Cierpiał okrutnie.
Chociaż dłuższa znajomość z Alfonsyną dozwoliła mu bez widocznego przymusu znosić jej towarzystwo, być uprzejmym i grzecznym dla niej, czuł niezwyciężony wstręt ku niej, drażnił go głos jej, niecierpliwił widok, przestraszała okazywana czułość. Brzydził się kłamstwem i uczucia wcale zmyślać nie umiał, nie silił się więc na okazywanie miłości, lecz młode dziewczę brało ten chłód za wymaganą w wyższem towarzystwie formę i niemal się cieszyło poszanowaniem a nieśmiałością, jaką budziło. Miss Burglife utrzymywała ją w tem przekonaniu, sądząc, że się ojcu i książętom najlepiej przysługuje. Widziała ona lepiej od swej wychowanki brak uczucia w księciu, obojętność i zimną tylko grzeczność, ale czuła się w obowiązku zaręczenia Alfonsynie, iż tak zwykle na wielkim świecie się kochają i dopiero po ślubie następuje wybuch długo ukrywanej czułości. Dlatego, tłumaczyła ona, młodzi małżonkowie natychmiast zwykle udają się w podróż, ażeby pierwszych wynurzeń przywiązania niczyje nie dojrzało oko. Alfonsyną z każdym dniem mocniej zakochana była w księciu Robercie i wyznała przed przyjaciółką, iż żyćby bez niego nie mogła.
Życie w Brańsku szło niezmiennym porządkiem swym, brak tylko księcia Roberta zostawił w niem próżnię, która się wszystkim czuć dawała. Od wyjazdu jego nie było nawet listu, co książę szambelan synowi miał bardzo za złe. Generał starał się to wytłumaczyć znaną poczt nieregularnością i wielkiem zajęciem młodego księcia. Panna Alfonsyną też, która przyrzekła pisać do księżniczki Stelli, milczała dotąd.
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Morituri.djvu/177
Ta strona została skorygowana.