wszystko, podziękował i przyrzekł, że będzie posłuszny.
Miss Burglife nie powracała tak długo, aż wszystkie materjały rozmowy zostały wyczerpane. Alfonsyna wypowiedziała, co tylko sobie wprzódy przygotowała i postanowiła mówić.
Razem prawie z guwernantką ukazał się ojciec, wracający z miasta, czuły, serdeczny, gorący, duszący w uściskach. Już wychodzącego Roberta osadził znowu, jął opowiadać o Warszawie, narzekać na młodzież, skarżyć się na towarzystwo, mówił o Brańsku, dopytywał o wszystko.
Odbyła się ta pierwsza wizyta, jak tylko Robert mógł zapragnąć; od tej jednak bytności powiedział on sobie, że choćby składało się jak najpomyślniej, przyśpieszać nie będzie stanowczego oświadczenia i da się powoli rozwinąć całej tej nieszczęsnej sprawie, nie popychając jej do końca.
W tym celu napisał do Brańska do generała list, w którym mu oznajmił, iż dla interesów przybywszy do Warszawy, zastał tu jeszcze hrabiego z córką, że najdziwniej złożyło się spotkanie, pojednanie, że Mościński, pełen skruchy, stara się naprawić błąd popełniony i t. p. Zapytywał razem generała, czyliby, w razie jeśli to się da bez najmniejszego ubliżenia honorowi domu uczynić, nie należało odnowić myśli pierwszej, dla ocalenia na przyszłość Brańska od gróźb i katastrof. Dodawał, że ze swej strony, jak wprzódy, gotów był to uczynić, tak dziś nie ma nic przeciwko temu, głównie na oku i sercu mając interes i przyszłość rodziny. Dawał do zrozumienia jeszcze, iż dlatego w Warszawie pobyt swój przedłuży, prosząc, by ojca przygotował i t. d.
Podobny list napisał i do Stelli, ale w tonie chłodno-żartobliwym, niby wesołym, w istocie bolesnym. Siostry serce czytało go, tak dalece rozumiejąc, iż łzy miała w oczach, wyciśnięte tym dowcipem. Może też własne położenie przygotowało ją do lepszego pojęcia uczuć księcia Roberta. Panna Antonina, która
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Morituri.djvu/392
Ta strona została skorygowana.