lji, i z uśmiechem, w którym było wiele ironji gorzkiej, lecz razem i prawdziwa radość, oznajmił jej o wypadku.
— Hrabia, powiadomiony o tem, co nam grozi i, o ile go znam, a z każdym dniem poznawałem go lepiej, niezawodnie się wycofa.
— Ale Alfonsyna! — zawołała Natalja. — Ona przecie kocha się w tobie; to jawne, to nie ulega wątpliwości.
— Nie wiem, — dodał Robert — lecz że będzie ojcu, dbałemu o jej szczęście, posłuszna, za to ręczę. Jestem wolny, byłbym szczęśliwy, gdyby nie myśl ta, że oni na tem ucierpią. Droga Nataljo, wierz mi, tak jest lepiej. Życzę prawie przegranej, tak mi myśl ta ciężyła. Poświęcić siebie jest niczem, ale być zmuszonym kłamać miłość i nosić maskę całe życie, gdy serce się krwawi z bólu i tęsknoty, gdy myśl kim innym zajęta, to nietylko okropne, to upodlające. I to jeszcze dla... dla pieniędzy.
— Dla rodziny, dla imienia, dla spokoju ojca — przerwała hrabina Natalja, której szło o zwycięstwo. — Nie należysz książę do siebie, jesteś ostatnim przedstawicielem familji historycznej, musisz dźwigać ją — to obowiązek.
— Droga pani moja, — odparł książę — najśmieszniejsze ze wszystkich urojeń ludzkich jest marzenie o nieśmiertelności na ziemi. Rody, imiona, ludzie, wszystko umiera, maleje i rozkłada się, służąc za materjał nowym wielkościom i nowym blaskom. Dlaczegobyśmy się mieli upierać trwać, gdy los nam mówi tak dobitnie, żeśmy powinni umrzeć. Nie widzę przyczyny trwania, gdy nie mamy siły, a nawet woli do życia, poczynając ode mnie. Ja dla szczęścia i spokoju, zrzekłbym się chętnie blasku i świetności wszelkich.
— Ale rodzina, rodzina! — powtarzała Natalja. — Pojęcia takie są jej obce, ona czuje obowiązek utrzymania się na stanowisku. To, co księciu wydaje się dziwnem, czynią codzień inni i nikt im tego za złe nie ma. Żenią się z posagami dla podtrzymania domu.
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Morituri.djvu/408
Ta strona została skorygowana.