— Bo wierzą może w posłannictwo jego, a ja... nie wierzę w nic... i nie pragnę niczego, oprócz...
Spojrzał na nią.
Natalja niecierpliwie ruszyła ramionami.
— Ojciec, stryj, siostra! — zawołała.
Robert zamilkł, spuszczając głowę.
— Mylisz się książę, sądząc, że kiedykolwiek mogłabym ci dać tę rękę, do której przywiązujesz jakąś cenę. Potępiliby mnie ludzie, byłabym zgubiona w oczach ich i własnych, przypisanoby mi wasz upadek! Tego nie chcę, na to nigdy nie pozwolę.
Książę spochmurniał, lecz, wedle obyczaju swego, zmilczał.
— Nie mówmy — dodał później — o rzeczach smutnych, dajmy przeznaczeniom spełnić się, nie walcząc z niemi, co ma być — będzie.
Hrabina spojrzała nań i gorączkowo zerwała się z siedzenia.
— Do zobaczenia, — rzekła — jadę w twoim interesie. Nie w sprawie małżeństwa tym razem, ale jako adwokat w procesie. Poruszę wszystkie sprężyny, trzeba wygrać i musimy wygrać.
Nie było to wszakże tak łatwe, jak się hrabinie zdawało, ani tak od stosunków zawisłe, jak rachował Gozdowski. Ze swej strony Zembrzyński, przyjechawszy pocichuteńku, stanął na straży pilnej i postarał się, aby w interesie wiedzieć wszystko i zapobiec wpływom obcym. Dodać należy, iż w rzeczy samej sprawa zadawniona była, ale słuszna i poprzedzające wyroki dobitnie przekonywały, że owe lasów obszary pierwotnie należały do dóbr podmoszczańskich. Prócz tego Zembrzyński chodził temi drogami, któremi najprędzej do celu dojść można; nie szukał potęg wielkich, ale znał tajemne ścieżki. Protekcje ludzi wysoko położonych są najczęściej ułudą, gdyż oni właśnie sami nie robią nic, a ci, na których ręce spada praca, przeważnie zawsze na obrót jej wpływają. Niewidoczny za stołem, skromny kancelista więcej zrobić może od prezydującego, nie rozumieją-
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Morituri.djvu/409
Ta strona została skorygowana.