Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Moskal.pdf/15

Ta strona została uwierzytelniona.

tchnące tylko zmysłową pustotą. Dziwił się bardzo młody człowiek, że w prostych sługach, które na mieście spotykał, więcej znajdował skromnego szlachetnego wdzięku, niż w słynnych arystokratycznych pięknościach, zdobiących carskie salony.
Jakkolwiek mieliśmy zawsze wstręt do Moskali, mimowolnie czując w nich narzędzia idei wręcz przeciwnej naszemu posłannictwu narodowemu, przecież za panowania Aleksandra miało się więcej niż kiedykolwiek ku przejednaniu. Nie wszystkie domy polskie zamykały się przed Moskalami, przyjmowano ich w towarzystwach i mieliśmy wiele przykładów moskiewek zaślubionych przez Polaków, Polek wyszłych za Moskali.
Naumów trafił właśnie na te chwile zobojętnienia, przeciw któremu mała tylko garść gorętszych po cichu protestowała. Służba w gwardji za w. księcia Konstantego była tak obrachowaną, że żołnierz i oficer nie miał czasu na nic innnego prócz na swe kształcenie się sołdackie. Męczono przygotowaniem do mustry, nieskończonymi menewrami, wartami, a czas był tak rozrachowany, ażeby go na myślenie, na wewnętrzną pracę wcale nie zostawało. Nie było to dziełem wypadku, ale jakeśmy powiedzieli, umyślną rachubą; ani w urzędniku człowieka, ani w żołnierzu istoty myślącej, samoistnej mieć nie chciano.
Wielki książę tolerował wszystko oprócz książek i najmniejszego symptomu tego co się wówczas nazywało małomyślnością (wolnodumstwem). Obawiano się spisków, karbonaryzmu, przeczuwano te konwulsje, które zrodzić musiał ucisk nieludzki. Jak żołnierze, których naówczas ściskano tak na paradę, że