Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Moskal.pdf/158

Ta strona została uwierzytelniona.

kój. Raz na zawsze skończyć, jak cztery miliony trupów zgnije, ziemia dla nas po tym gnoju lepiej rodzić będzie.
— A co tam o nas historia napisze? — zapytał baron.
— I historia i historycy niech sobie mażą, co zechcą, aby my zwyciężyli, a mieli pieniądze i siłę, potrafią nas zrobić bohaterami! Car nasz ma dosyć złota, żeby sobie kupił takich, co jak na rozum wezmą, pokażą, żeśmy wielkiego dzieła dokonali.
I roześmiał się dziko.
Odgadł nie chcący, co wkrótce całe dziennikarstwo moskiewskie uczynić miało.

∗             ∗

Po wyjeździe Naumowa z Warszawy, Magdzia i Lenia, widząc prześladowanie zwiększające się, a matkę chorą i potrzebującą spoczynku postanowiły wyjechać do jednego z braci, który na wsi był od niedawnego czasu zamieszkał. Spadła nań maleńka posiadłość w Płockim po żonie.
Zdawało się kobietom, że dalej od ogniska, mniej moskiewskiego ucisku ponosić będą. Miały też może na myśli i to, że w razie jakichś w kraju wypadków użyteczniejszymi będą na prowincji. Może zresztą Magdzia nie przyznając się do tego, karmiła jakąś nadzieję, że tym prędzej Naumowa zobaczy. Wyruszyły więc z Warszawy, żegnając ją nie bez tęsknoty, bo do tego życia miejskiego były przywykłe i nigdy innego nie znały.
Najdalszym punktem ich wiejskich wycieczek, bywały Bielany, Mokotów, Wilanów, a rzadko kiedy Jeziorna i Miłosna. W tym