Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Moskal.pdf/183

Ta strona została uwierzytelniona.

wanym szałem. Znany nam już jest nieco jenerał, ojciec pięknej Natalii Aleksiejewnej. Nie był on tak bardzo złym człowiekiem, zimny, wyrachowany, ambitny, stawał się tym, czym go rząd mieć chciał i teraz też poznać go nie było można. Z dosyć apatycznego człowieka stał się z łatwością okrutnikiem, i przywdział tę maskę tyrana, którą im wszystkim dla steroryzowania Polski wdziać kazano. Żadnemu z nich nie było z tym nie do twarzy, bo każdy w sobie miał zarodek barbarzyństwa, z którym wprzódy się taił. W każdym innym narodzie, przy największym posłuszeństwie despotyzmowi, byłoby się jakimiś czyny szlachetnymi objawiało oburzenie przeciw nieludzkim rozkazom. Tu, w ciągu całorocznej wojny, wśród okrucieństw tysiącznych, prawie nie ma przykładu, żeby Moskal przypomniał sobie, iż był człowiekiem. Wszyscy byli ostrymi narzędziami rządu, który postanowił być ostrym, nikt nie śmiał mieć sercu. Jenerał, znając doskonale swój kraj, wcześnie przewidział, że jak w roku 1812 na Europę, tak teraz na Polskę spuszczą wściekły patriotyzm z łańcucha.
Jeden więc z najpierwszych począł przemawiać w murawiewskim duchu, i odznaczył się niesłychaną gorliwością, za którą w początku zaraz dostał krzyż i podziękowanie. Jeden też z pierwszych jenerał obrachował, że w Polsce można się łatwo zbogacić. Nie było przykładu, aby wojskowego za grabież, za zdzierstwo i rabunek naganiono. Rabowali żołnierze, jenerał znalazł to nadużyciem, kazał odbierać im te łupy, ale je sobie sam przywłaszczał, jako główny reprezentant prawej władzy. To też w bardzo krótkim cza-