Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Moskal.pdf/196

Ta strona została uwierzytelniona.

spodarz i goście jego bez należnego rozmysłu i rozsmakowania, wszyscy byli roztargnieni, niespokojni.
Jakkolwiek czasu wojny spodziewane są wszelkie najniespodziewańsze wypadki, zawsze schwytanie zdrajcy, sąd na zbiegłego wojskowego, poruszają najobojętniejsze umysły. Pamiętać trzeba, że Naumów do tego pułku właśnie należał, w którego dowódcy ręce się dostał. Niepokój i wzruszenie dawały się czuć nietylko w miasteczku, między tymi, co boleli nad stratą dzielnego pułkownika, ale nawet w zimnym otoczeniu pana jenerała. Prócz tego przybycie z Warszawy delegowanego do badań audytora i prawie współczesny przyjazd Natalii Aleksiejewnej, wszystko przewróciło do góry nogami. Jenerał rad był córce, a mimo to, kawalerskie jego życie nie bardzo się godziło z jej przybyciem, chmury i błyskawice przelatywały po czole pana naczelnika wojennego. Wszystko było w rozstroju. Adiutanci pełnili prawie służbę lokajów, a lokaje zastępowali adiutantów. Żołnierz w braku pokojówki wytrzepywał i oczyszczał suknie jenerałównej. Baronowej polecono zajmować się samowarem, a w kuchni, zabrany z mocy prawa wojennego, kucharz prezesa z dyrekcji szczegółowej Towarzystwa Kredytowego, pod strażą dwóch sołdatów, dosyć niechętnie zaglądał do garnków.
W salonie drzwi się nie zamykały, krzyżowały się rozkazy, wchodzili i wychodzili posłańcy, a panna Natalia nieuczesana, to wyskakiwała z sąsiedniego pokoju, to się do niego z krzykiem kryła. Po pierwszych powitaniach dosyć chłodnych ze strony ojca, Je-