Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Moskal.pdf/36

Ta strona została uwierzytelniona.

jego wielką przyjaciółką. Z zasępionym czołem dumał nad wypadkami polskimi, ale przez chmurę, którą włożył dla przyzwoitości, przeglądała wcale nieprzyzwoita wesołość. Dotąd brakło mu tylko sposobności jakiejś, ażeby się dać poznać, odznaczyć i wpaść na drogę łask i zaszczytów... Widział teraz jasno, że wypadki w Polsce mogły mu wyborną zręczność nastręczyć do rychłego wyniesienia się.
Półgębkiem, ale z goryczą odzywał się o starym niedołędze Gorczakowie i o tych co go otaczali, dając do zrozumienia, że on by temu wcale inaczej dał radę...
Natalia Aleksiejewna bardzo także była uszczęśliwiona z przyszłego wyjazdu do Warszawy. Jakkolwiek Moskale dumni są ze swego kraju i cywilizacji, czują oni mimowolnie jadąc na zachód, że się do Europy zbliżają, i że ten świat, który oni z pogardą nazywają zgniłym i zestarzałym, ma nad nimi wyższość i potęgę nauczyciela. Śmieją się z niego po cichu jak studenci z pedagoga, ale gdy wejdzie na salę, cicho w klasie i serca w piersiach biją. Biło też serce panny Natalii na myśl, że jedną ze stolic europejskich zobaczy, a w dodatku jedno z najciekawszych widowisk tak nowe dla Moskali — rewolucję.
W salonie u pułkownika jedna Natalka była trzpiotowato-wesołą, oficerowie spoglądali po sobie, a nie wiedząc co mówić, milczeli. Jenerał chodził, darł resztkę czupryny i niekiedy rzucał półsłowa bez związku, z których tylko zburzony stan jego duszy wyrozumieć było można. Naumów z daleka, w cieniu, oparty na oknie, tak był pogrążony w myślach, że nawet szczebiotanie Natalii uwagi jego nie zwracało, pannie właśnie się to nie