Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Moskal.pdf/72

Ta strona została uwierzytelniona.

cmentarza, na którym spoczywała jego matka... Wybrano dzień cieplejszy i jasny, cała rodzina z chęcią ofiarowała się towarzyszyć tej wyprawie. Naumów potrzebował przewodnika, bo sam nie byłby nawet tej drogiej mogiły mógł wyszukać.
Poszli pieszo, powoli a w drodze przypomnienia wielkiego dnia 2 marca, jeszcze tak świeżo przytomnego pamięci wszystkich co tę uroczystość oglądali, zajmowały staruszkę, jej córki i akademika, który z biało czerwoną przepaską na ręku, należał do konstablów, utrzymujących ład w stotysięcznym tłumie.
Wszystkim oczy zachodziły łzami, myśląc o tej chwili, która podniesieniem ducha równej sobie nie miała... Opisywano Moskalowi ten pochód wśród ciszy, to słońce wiosenne, to zjednoczenie u mogiły wszystkich stanów i wyznań, i zwycięstwo odniesione nad Moskalami, którzy jakby zawstydzeni pochowali się i abdykowali władzę swoją.
Idąc na mogiłki postrzegli na uboczu mogiłę ofiar całą obrzuconą wieńcami, zielenią, pokrytą tysiącem oznak czci, które widocznie najuboższych ręce tu zniosły... Kilka osób z miasta modliło się klęcząc, przejęte i milczące... I oni także zatrzymali się tu, a Naumów poszedł za Bylską oddać cześć zwłokom męczenników.
Leżą tu wybrani przez los szczęśliwi, rzekł Kuba wzdychając, bez pomnika, bo tego im Moskwa pewnie postawić nie dopuści, ale miejsce ich spoczynku święte jest i pozostanie dla całego narodu. Jeśli wyrzucą ich zwłoki, zachowa pamięć piasek, co je przysypywał.