Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Moskal.pdf/97

Ta strona została uwierzytelniona.

dalszy pochód tłumu, ale gniewna i nastraszona jenerałówna musiała posłać po dorożkę i co najprędzej z siostrą wracać do domu.
Trudno odmalować gniew, a raczej wściekłość Natalii Aleksiejewnej po tej przykrej próbie, płakała, domagała się zemsty od ojca, jenerał aż latał do zamku. Nakazano niby jakieś śledztwo, które się na niczym skończyło, a piękna panna poprzysięgła wiekuistą nienawiść Polsce i Polakom. Nie byłoby ją nawet zaspokoiło, powieszenie kilku winowajców i oddanie reszty w sołdaty, jak się tego domagała.
Od tego dnia ona pierwsza, uprzedzając jeszcze niewylęgły systemat Murawiowski, zaczęła dowodzić, że nie ma innej rady, tylko trzeba tych wszystkich upartych Polaków wytępić. Naumów, jakkolwiek w duszy czuł się już prawie Polakiem, mocny miał żal do sprawców tej manifestacji. Miał w tym zupełną słuszność, że nigdy w te smutne polityczne sprawy kobiet się mieszać nie godzi, że im się nawet od oszalałego tłumu poszanowanie należy, ale nie słusznie miał żal do narodu za nierozważny wybryk ulicy, która w czasach niespokojnych lada uczuciu powodować się daje.
Zyskała na tym Natalia Aleksiejewna, bo ojciec co prędzej kupił powóz i konie, ale obrażona duma Moskiewki zemstę poprzysięgła. Odtąd nie było nic słychać w tym domu, tylko szyderstwa ze wszystkiego, co polskie, z religii, z języka, z obyczajów, i nawoływania do zemsty za lekceważenie potęgi moskiewskiej.
Naumów nie mógł słowa przemówić z ta-