Strona:Józef Ignacy Kraszewski - Moskal.pdf/99

Ta strona została uwierzytelniona.

strony tego za czym goni, ale idzie za nim jak żelazo za magnesem.
Oprócz Natalii przybyły baron Kniphusen szyderskim swoim sceptyzmem nie mało też ostudził Naumowa. Trwało to jednak przez kilka dni tylko, złośliwy petersburski Don-Juan, przypatrzywszy się lepiej wszystkiemu, co go otaczało, nagle zamilkł jak grób, nawet dowcipy Natalii słowa z niego wywołać nie mogły. Człowiek ten wyżyty i znużony jakimś cudem odżył na widok tego prądu, który naówczas przebiegł całą ludność Warszawy. Jak spalonemu podniebieniu starego smakosza potrzeba assafetydy, aby mu smaku dodać, tak jemu potrzeba było rewolucyjnego wrzątku aby poczuł, że jeszcze żyje.
Kniphusen stał się więc nagle z tego niedowiarka jakimeśmy go widzieli, zwolennikiem rewolucji, powiedział sobie, że nie jest właściwie Moskalem i że mógłby walczyć za swobodę ludów choćby w polskich szeregach. W istocie nie szło mu pewnie o wywalczenie czegokolwiekbądź, ale o nowy żywioł jakiś, któryby go z martwych wskrzesił. I gdy Naumów zaczynał się cofać i stygnąć, baron myślał spiskować i czynny brał udział w robocie: kilka razy nawet nieostrożnym żartem drasnął jenerałównę w najdotkliwszym jej uczuciu nienawiści przeciw Polakom.
Kniphusen, który żadnych nie miał nawet między wojskowymi stosunków w Warszawie, a przeczuwał że oficerowie Polacy i partia rewolucyjna spać nie będą zaczął szukać przez Naumowa drogi do porozumienia się z ludźmi czynu. Ale Naumów sam od nich teraz unikał, a prócz tego charakter barona, znane jego usposobienie do szyderstwa i in-