Strona:Józef Ignacy Kraszewski - My i Oni.djvu/111

Ta strona została uwierzytelniona.

rzuciła na ramiona z płaczem i witała go nie mogąc przemówić słowa. Andruszka stał i patrzał posępny, mimo doskonałego przebrania poznał on prowadząc podróżnego że był kobietą i dziwne myśli chodziły po staréj jego głowie. Zimny dość człowiek czuł się poruszony tém poświęceniem niezmierném i serce go zapytywało... co jest w téj sprawie tak potężnego aby dla niéj ludzie życie, spokój, majątek, cześć swą i wszystko ważyli. Przykład mówił mu i przekonywał że w głębi leżała niepojęta dlań tajemnica... Takiemi chwilami wrażenia nawracają się ludzie.
Złamana podróżą pieszą męczącą, obawą jakiéj doznała i powitaniem z Juliuszem, Marya musiała usiąść aby nie paść, serce jéj biło i głowa się zawracała. On patrzał i milczał więcéj zmięszany niż szczęśliwy.
Miał już ją zapytać jak się tu dostać potrafiła, gdy z za sukni dobyła zwitek papierów, — rozkazy urzędowe które niosła, te Juliuszowi wytłumaczyły wszystko. Marya przyjęła na siebie obowiązki posłańca aby się mogła o niego dowiedzieć i dostać do niego. Niosła znaczną sumę pieniędzy na którą Juliusz oczekiwał, dyspozycye, skazówki,