Strona:Józef Ignacy Kraszewski - My i Oni.djvu/144

Ta strona została uwierzytelniona.

człowiek niezbyt znany, a przygoda jego nie nadto rozbębniona, jeśli trafem dzienniki zagraniczne nie tknęły tego nazwiska, zdaje mi się, że udać się może; w przeciwnym razie, im opinja europejska goręcéj ujmie się za nim, tém pewniejszym szubienicy... Myśmy w wojnie z uczuciem sprawiedliwości całego świata, nie dla tego, że słuszność czujemy po sobie, ale że chcemy pokazać, iż dość jesteśmy silni aby się z niéj urągać! Niestety! o siłę tu chodzi nie o sprawiedliwość! tylko o siłę...
Jenerał głowę zatopił w dłoniach i usiadł zamyślony.
— Zrobię co zechcesz, rzekł, tylko mi zaśpiewaj co z lepszych czasów, co ruskiego, naszego, rzewnego a tęsknego, nie dzisiejszego, bo to wszystko krwią oblane... jaką piosnkę z tych lat, gdyśmy marzyli jeszcze o swobodzie! dopóki wielkość monarchii nie upoiła nas i nie uczyniła ilotów... pośmiewisko wieków!
Starą jaką piosenkę, Maryo Agathonówno...
Marya z niechęcią siadła do fortepianu, lekko uderzyła w klawisze i cicho popłynęła piosenka... melancholiczna, prawdziwie ruska, z téj epoki w któréj niewola bezsilne ale niewinne łzy wyciskała...