Strona:Józef Ignacy Kraszewski - My i Oni.djvu/181

Ta strona została uwierzytelniona.

Kto zna stolicę Piotrową, jéj ducha i obyczaje, jéj zepsucie głębokie dla oka pokryte zręcznie powierzchnią europejskiéj przyzwoitości, kto bywał dłużéj w tém mieście, co wsiąkło w siebie wszystko złe cywilizacyi, nie utraciwszy żadnéj barbarzyństwa cechy — ten tylko pojąć potrafi, jak istocie czystéj trudno tam odetchnąć — atmosfera fałszu zewsząd otacza i dusi człowieka.
Nie można głębiéj sięgnąć po za skorupę tego pobielanego grobu bez największego wstrętu. A tak to wszystko pięknie i ułudnie wygląda... przepych, rzekłbyś, że istotnie jest ład i bogactwo, ale znaczniejsza część tych ludzi, żyjących w gorszącym zbytku, zjedzona jest długami, lichwą i broni się wierzycielom wpływami swemi u władzy. Wszystko téż jest na sprzedaj, byle pieniędzy dostać. — Elegancya najwytworniejsza powierzchownie przy najgrubszych obyczajach domowych