nie wiedząc o tém. Nie Kościuszko i Pułaski, nie Małachowscy i Rejtanowie, ale Pestele i Bakuniny przez was czynią i mówią. Ucisk wywołuje w was oburzenie, a tchórzliwe wychowanie rodzi ślepotę... Ale Bóg wie co czyni... to co żyć nie mogło bez szkody narodu, umrze ze sławą dla niego, z żalem jego.
— Więc jesteśmy na ogień wyznaczeni? spytał drugi.
— Tak mój drogi, uderzcie się w piersi, co wy umiecie, do czegoście zdatni?
— Umrzeć potrafimy!
— I to téż wam los wyznaczył! Umrzecie więcéj niż za Polskę, umrzecie za nieprzyjaciół, za Moskali, śmierć wasza ich czegoś nauczy, nas nic. Wychowańcy ich szkół, ich idei, ich rewolucyi, poświęcacie się aby oni skorzystali ze śmierci waszéj, Zasiejecie ziarno na ich roli... Napróżno wam to mówię, próżnobym odwrócić pragnął nieuchronne... musicie poginąć... A szczęśliwi jeszcze ci którym będzie dano umrzeć, nie zwalać się i wysączyć do kropli ducha, by suchą potém i smutną nie chodzić po świecie łupiną...
Patrząc w przyszłość krwią mi oczy zachodzą... nikt nie odgadnie dróg Bożych... Któż wie na co
Strona:Józef Ignacy Kraszewski - My i Oni.djvu/20
Ta strona została uwierzytelniona.