Strona:Józef Ignacy Kraszewski - My i Oni.djvu/207

Ta strona została uwierzytelniona.

tknął się z niemi nie wyszedł cało, są zaraźliwe, są nęcące, mają w sobie tajemniczą siłę, przeciw któréj cała gwałtowność, nasza barbarzyńska, nie może nic...
— Któż wie, dodał posępnie, pracujemy może na nich i wszystko się to na nic nie przyda... Niekiedy umarli straszniejsi od żywych bywają... Mówiłem zawsze, że inną drogą iść z niemi było potrzeba... nie posłuchano mnie... Próba na wielką skalę... qui vivra verra!
I widać było, że ostatecznie nie tyle o losy Rosyi mu szło, co o własną skórę... Patryotyzm polakożerczy był w modzie, minister w angielskim klubie odzywał się z sarkazmami, największe mającemi powodzenie; a po cichu ruszał ramionami na całą tę agitacyą...
Jak Augurowie rzymscy, cywilizowani Moskale, spotykając się uśmiechali niekiedy na cały ten hałas dziki, ale słówko nawet przez usta przejść im nie śmiało...