Strona:Józef Ignacy Kraszewski - My i Oni.djvu/228

Ta strona została uwierzytelniona.

nim lampą oliwną i piękny pejzaż wystawujący nadwołżańską okolicę w oparny ranek letni... Wygrał go Prokop na jakiéjś loteryi, a że miał przepyszne ramy, umieścił go w salonie... ramy go zachwycały. W kącie drugim stał palissandrowy flügel, to jest fortepian, kosztujący tysiąc rubli, a obok na serwantce porcellanowy kot do masła, szklanne ornamenta niewykwintnego smaku, bukiet kwiatów pod kloszem i dwa lichtarze z różowemi świecami... Przepych bogacza łączył się tu tak wszędzie z brakiem smaku i zaniedbaniem człowieka przywykłego do prostszych rzeczy, który nie umie rzemieślniczego misterstwa odróżnić od sztuki.
Po usłudze i przygotowaniach do onéj sławnéj herbaty znać było, że rzadko przyjmowano ceremonialniejszych gości.
Po salonie chodził gospodarz, gładząc brodę, jejmość w jedwabnym kaftanie, Darya w sukni czarnéj morowéj z ogromną broszą, do rozmiarów jéj piersi zastosowaną, i mały Susłow, niby elegant, niby adonis stęplowym papierem i biurową stęchli-