Strona:Józef Ignacy Kraszewski - My i Oni.djvu/260

Ta strona została uwierzytelniona.

tego ciągną WPana, a nie cierpią tych co się odwołują do nieśmiertelnych praw któremi pomiatają, dla tego prowadzą mnie... Dla nich ty panie Władysławie z całą zacnością swoją byłbyś daleko łatwiejszym do nawrócenia odemnie, krańcowe doktryny stykają się z sobą zawsze. Proudhon z dobrą wiarą broni Moskali, ja nie wierzę w rewolucyą, w radykalizm, w gniecenie ludzkości na formę wyznaczoną, i dla tego zapewne idę na Sybir. Pan gdybyś się urodził Moskalem, robiłbyś to co oni robią... ja... wzdychałbym i ubolewał.
Władysław głęboko się zadumał.
— Nigdyśmy się zrozumieć nie mogli, rzekł, to darmo, a jednak idziemy razem...
— W pochód! w pochód! zaczęli wołać wychodzący z Kabaku tłumnie żołnierze, w pochód!
Ale w tejże chwili oficer ukazał się na progu.
— Zaczekać! krzyknął — jeszcze nie pora, dosyć czasu...
Sołdaci postawili broń i weszli znowu do sieni, a więźniowie przerwaną na chwilę ciągnęli rozmowę, jak gdyby siedzieli w najwygodniejszym salonie.