Strona:Józef Ignacy Kraszewski - My i Oni.djvu/271

Ta strona została uwierzytelniona.

wszy basem rozpoczął, a chór cały odpowiedział mu męzkiemi głosy... uczyniło to takie wrażenie na tłumie, na żołnierzach, na przytomnych, że nikt nawet nie śmiał się przeciwić męczeńskiemu hymnowi...
Towarzyszył on już nie jednemu krwawemu w dziejach lat ostatnich wypadkowi; śpiewano go przy wystrzałach kwietniowych na placu przed zamkiem i w kościele Św. Jana gdy sołdactwo wparło się gwałtem aż do ołtarza poświęconego Bogu.
Teraz aż do drzwi turmy podnosząc się na duchu, doszli nucąc pieśń 1863. roku więźniowie, a osłupiała tłuszcza pozostała na placu jakby wstydząc się swego rozbestwienia...
Maryą na poły omdlałą zaniesiono do gospody, w któréj nierychło odzyskała przytomność.