Strona:Józef Ignacy Kraszewski - My i Oni.djvu/275

Ta strona została uwierzytelniona.

nienawiści... Zaczęliście od oplwania całego narodu, od obelg miotanych przeciwko nam, powtarzano je, tłumaczono, obijały się nam o uszy co chwila, w ostatku złość w nas zrodziliście i oto macie jéj owoce...
— Ale godziłoż się mścić za to na kobiecie, na kalece nieszczęśliwym? szepnęła cicho kobieta...
— Nie! nie godziło się, dodał oficer, było niegodném com ja zrobił i drudzy, ale i w nas krew kipi i myśmy ludzie nie bydlęta; i my gniewemeśmy się unieśli... powiedzcież to braciom waszym że nienawiść narodu ruskiego oni téż sami rozżarzyli bo jéj nie było, że ona jest ich własném dziełem... ale na nią jest lekarstwo... Ja wczoraj zawstydzony zostałem. Oto com wam miał powiedzieć, dodał, a teraz wychodzę, bywajcie zdrowi i szczęśliwsi piękna pani, pospieszę aby waszego... uwolnili. To wyrzekłszy ukłonił się, zamknął drzwi za sobą i wyszedł.
Dla uwolnienia Juliusza i zmiany jego teraźniejszego stanu skazanego do katorhi na przeznaczonego na proste wygnanie w głąb Rosyi, potrzeba było dopełnienia licznych formalności które się jeszcze przez cały ten dzień przeciągnęły. Marya także odzyskawszy cokolwiek sił poszła się domagać