Strona:Józef Ignacy Kraszewski - My i Oni.djvu/35

Ta strona została uwierzytelniona.

w was pochodzi z despotyzmu. Każda z wad waszych jest jego dziecięciem, noszą one na sobie piętna pochodzenia... i długo, długo będziecie się musieli z nich leczyć... Oczy wasze już w mgłach i ciemnocie odgadują jutrzenkę, czujecie że światło wznijdzie, ale ono was razi i zatulacie od niego źrenice wasze, boście do nocy przywykli, a noc i sen trwały długo...
Któż wie, w widokach Opatrzności może jest zużytkowanie naszych błędów w sposób którego się nie spodziewamy ani my ani wy... nic nie przechodzi darmo... nawet pył co leci drogą jest czynnikiem koniecznym dla dziejów świata... może oczy zasypać w chwili gdy niepotrzebny widok miał je uderzyć.
— A więc... a więc, dokończył Rossyanin, rewolucya nieunikniona, rozlew krwi i my... my znowu zmuszeni będziemy wystąpić jako barbarzyńcy przed światem.
— Niech to was nie obchodzi, odparł Jeremi powoli, świat w téj chwili wszystko wam przebaczy byle siedział spokojnie u warsztatu i za biurem bankierskiém. Policzy krew przelaną na procenta od swych kapitałów... a gdy zwyciężycie pożyczy wam pieniędzy na nowe dla nas kajdany.